środa, 5 lutego 2025

Chleb pszenno - żytni z mieszanki

Niedawno ktoś gdzieś bardzo chwalił chleby upieczone z mieszanek do wypieku chleba Polskich Młynów. To mogła być forma reklamy, postanowiłam mimo wszystko niektóre mieszanki sprawdzić. Na początek wzięłam CHLEB BALTONOWSKI pszenno – żytni. Skład (opis producenta na opakowaniu): mąka pszenna typ 750 (67,5 %), mąka żytnia typ 720 (22,5 %), suszony zakwas żytni, mąka ze słodu jęczmiennego, gluten pszenny, sól, emulgator: lecytyny w proszku, środek do przetwarzania mąki: kwas askorbinowy. Później trzeba jeszcze dodać drożdże i wodę. 

Początkowo zamieszałam wszystko większą łyżką, następnie do robota planetarnego założyłam hak do ciasta drożdżowego i włączyłam prędkość „1”. Mój robot ma to do siebie, że przy wolnych obrotach na środku dna misy zostawia ciasto i trzeba je od czasu do czasu zgarnąć. 

Jakoś się to razem ukręciło i teraz należało 5 minut mieszać na „szybkich obrotach”, włączyłam więc na chwilę prędkość „3”, dalej „4”, „5” i znów „3”. Tego ciasta jest za mało, by mieszanie było efektywne i szczerze mówiąc wolałabym to zagnieść ręcznie.

Ciasto przez 20 minut rosło przykryte ścierką (w misce).

Po tym czasie było lekko puszyste, trochę lepiące. Na rękę nalałam może ćwierć łyżeczki oleju, rozsmarowałam go na blacie, na to położyłam ciasto i chwilę je zagniatałam. Już się nie lepiło. Na koniec uformowałam bochenek i przełożyłam go do foremki wysmarowanej olejem.

Przez godzinę ciasto miało dwukrotnie zwiększyć swoją objętość, przykryte i odstawione w ciepłe miejsce. Jednak już po 30 minutach urosło sporo ponad brzegi foremki, wstawiłam ją więc do piekarnika nagrzanego do 220° C. Na dolnej blasze ustawiłam pojemnik z ciepłą wodą. Chleb piekł się 50 minut.

Upieczony bochenek okazał się bardzo lekki, od razu mieliśmy skojarzenia z kupnym, nadmuchanym pieczywem. Dla lepszego wyglądu i uzyskania chociaż minimalnego połysku przetarłam wierzch bochenka dłonią umoczoną w letniej wodzie. Odczekaliśmy chwilę i odkroiliśmy piętkę. Skórka chleba była ostra, chrupiąca, miękisz za to bardzo puszysty, o barwie słabej rudości. Nie wiem co go tak wybarwiło. Zwróciliśmy też uwagę na zapach, nam chleba nie przypominał. To zupełnie inny chleb niż mój, samodzielnie robiony, taki od nastawienia zakwasu poczynając, na doborze mąki kończąc. Domowy smalec stracił na tym chlebie smak, natomiast pasta jajeczna z łososiem dobrze się tu komponowała. W sumie zrobione kanapki nie były złe. Następnego dnia skórka zmiękła, ale stała się lekko gumowata i trudno ją było ugryźć. Miękisz nie miał smaku, wydawał się niesłony. Być może na odczucia podczas jedzenia wpływa też rodzaj obłożenia oraz to, czy kromka jest czymś posmarowana. Majonez zamiast masła i wilgotna pasta jajeczna sprawiły, że chleb nam smakował. 

Zamierzałam napisać, że mieszanki to dobry wybór na początek przygody z pieczeniem chlebów.  I pewnie tak jest, pod warunkiem, że kupimy naprawdę dobry produkt, o dobrym składzie. Jesteśmy trochę rozpuszczeni chlebem wypiekanym samodzielnie, mamy większe oczekiwania i być może dlatego ten chleb nie do końca nas przekonał. Mam jeszcze mieszankę na chleb żytni, wypróbuję ją za kilka dni. 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz