Dieta niskowęglowodanowa

Nie znam się na dietach. Zebrane informacje pochodzą z różnych źródeł, dzięki nim choć trochę wiem "czym to się je".   

Dieta niskowęglowodanowa to tak naprawdę wiele różnych diet. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam i przyjmowałam, że niskie węglowodany to w zasadzie ich brak, a trochę owoców i warzyw to prawie rozpusta lub jakaś ekstra nagroda. Niektórzy mówią o diecie low-carb, gdy dostarcza się węglowodanów poniżej 40 % dziennej podaży energii. Inni granicę wyznaczają na 50-65 %. W zasadzie nie ma jednej definicji diety niskowęglowodanowej. W jakimś stopniu precyzuje to poniższy podział:

- dieta niskowęglowodanowa ketogeniczna – poniżej 50 g węglowodanów dziennie (mniej niż 10 % ogółu kalorii);

- dieta niskowęglowodanowa – 50-130 g węglowodanów (10-26 % kalorii);

- dieta średniowęglowodanowa – 130-225 g węglowodanów (26-45 % kalorii)

w USA dieta niskowęglowodanowa, gdy mniej niż 60 g węglowodanów dziennie. 

Do diet niskowęglowodanowych zalicza się także diety, o których dużo się mówiło, krytykując niektóre totalnie. To między innymi dieta doktora Jana Kwaśniewskiego, Roberta Atkinsa, dieta proteinowa, dieta South Beach. Wszystkie preferują mało węglowodanów. 

Gdy węglowodanów zjemy za dużo, rośnie poziom glukozy. To jest dla nas niekorzystne. Poziom glukozy spada po jakimś czasie dzięki wydzielanej insulinie (hormon). Ale jednocześnie insulinę "zwalcza" glukagon (inny hormon), obniża skutecznie jej ilość. W układzie glukoza - insulina - glukagon wszystkiego ma być "tak akurat". Cukier skutecznie rozregulowuje ten mechanizm i między innymi dlatego mamy później tyle kłopotów (otyłość, cukrzyca).

Jeśli chodzi o produkty zabronione w takiej diecie - krąży w sieci wiele powielanych, starych informacji. Okazuje się, że niektóre produkty można jeść, choć w małych ilościach. Na przykład ziemniaki - mogą być dla nas korzystne i nie ma potrzeby, by eliminować je całkowicie (skrobia oporna). Powinniśmy też wybierać pełnoziarniste pieczywo, ryż brązowy, ciemne makarony. Choć muszę tu zrobić zastrzeżenie. Niektórzy badacze sugerują, iż to, co z pożywienia służy jednym, może być szkodliwe dla kogoś innego. Na przykład zalecany przez dietetyków brązowy ryż czy razowy chleb mogą się w dłuższej perspektywie okazać źródłem zdrowotnych problemów, związanych z rosnącym poziomem cukru i zwiększonym wydzielaniem insuliny. Każdy z nas reaguje inaczej i uniwersalne zalecenia nie zawsze będą dla nas dobre. 

Potwierdzono już, że diety niskowęglowodanowe wykazują większą skuteczność w procesie odchudzania niż diety niskotłuszczowe. Szybciej traci się tkankę tłuszczową, poprawia się poziom dobrego cholesterolu, trójglicerydów, spada ciśnienie krwi. W większości przypadków nie obowiązują restrykcje kaloryczne w zakresie całkowitej dziennej podaży energii. Dlaczego? Bo taka dieta szybko daje uczucie sytości. Moim zdaniem uczucie sytości wcale nie jest takie oczywiste i można, niestety, chodzić głodnym. Co do kaloryczności - bardzo często nie mamy świadomości, że jedno jabłko czy kromka chleba to dodatkowe kalorie, całkiem konkretne. Odchudzanie może przez nie wyraźnie przystopować, jeśli się tego nie kontroluje.  

Wielu krytyków nadal straszy szkodami wynikającymi z nadmiaru w diecie tłuszczów. Ale badania mówią co innego. Diety z przewagą białka i tłuszczu to mniejsze ryzyko rozwoju chorób krążenia. Podkreśla się także przydatność na przykład diety ketogenicznej w leczeniu choroby Alzheimera. Nasz mózg dobrze pracuje czerpiąc energię z ciał ketonowych, nie musi mieć glukozy. Podobnie dobre rezultaty notuje się w przypadku cukrzycy. Pacjenci mogą dzięki tej diecie zredukować, a nawet wyeliminować leki. Niskowęglowodanowe diety ketogeniczne od wielu lat z powodzeniem stosuje się w leczeniu epilepsji u dzieci.





Źródło: Internet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz