Żywienie optymalne

Byłam przekonana, iż jest to propozycja diety tłustej, nawet bardzo tłustej. Myliłam się, zalecana dla otyłych ilość tłuszczu jest stosunkowo mała. Może wzrastać, ale początkowe wartości nie przerażają. Jest to także dieta niskokaloryczna (!). Mówię oczywiście o wariancie opisanym poniżej, bo proporcje białka, tłuszczu,  węglowodanów i wynikająca stąd kaloryczność mogą być inne.

Doktor Kwaśniewski odnosi swoje zalecenia do wagi należnej, czyli tej, którą powinniśmy mieć. Jej obliczenie nie jest trudne. Przy wzroście np. 154 cm waga należna powinna wynosić 54 kg, gdyż 154 cm – 100 cm daje właśnie taki wynik. Dla wzrostu np. 178 cm waga należna wyniesie odpowiednio 78 kg. J. Kwaśniewski zaleca dla bardzo otyłych początkowe proporcje BTW (białko, tłuszcze, węglowodany) – 1 : 1 : 0,5-1.
Gdzie to 1 dla białka oznacza 1 g na 1 kg należnej masy ciała, czyli w sumie 54 g
Dla tłuszczu też będzie to 54 g.
Dla węglowodanów to 27-54 g.
Podobne proporcje będą dla wagi 78 kg.

Podliczając wartość energetyczną diety dla wagi należnej 54 kg otrzymujemy 810 – 918 kcal dziennie 
Kaloryczność łącznie: 
216 kcal + 486 kcal + 108 kcal = 810 kcal  lub 
216 kcal + 486 kcal + 216 kcal = 918 kcal 
Białko – 54 x 4 = 216 kcal;
Tłuszcz – 54 x 9 = 486 kcal; 
Węglowodany – 27 x 4 = 108 kcal lub 54 x 4 = 216 kcal. 

Jedząc tak powinno się chudnąć około 1,5 kg w ciągu tygodnia. Nie wierzę, ale podobno proces ten zatrzyma się po osiągnięciu wagi należnej, z odchyleniem ± 10%. Należy przyjąć więcej tłuszczu, do 2 g na każdy kilogram wagi należnej (?!), jeśli są trudności z uruchomieniem własnych zapasów. Dlaczego nie jeść bardziej tłusto? Bo własnego tłuszczu nie karmimy.

J. Kwaśniewski podkreśla również, iż jedząc wartościowe białka nie potrzebujemy ich więcej niż 50 g na dobęWęglowodanów wystarczy każdemu 0,8 g na kilogram wagi docelowej. Nie należy ich zupełnie eliminować z diety, gdyż pojawią się kurcze w podudziach i ciała ketonowe w moczu. Wtedy wystarczy zwiększyć podaż węglowodanów o 15-20 g na dobę. 

I na koniec rada, którą coraz częściej słyszy się od dietetyków, choć jeszcze nie wszyscy takie przekonanie podzielają. Otóż Kwaśniewski twierdzi, że w sytuacji wyjątkowych trudności z odchudzeniem warto zmienić porę jedzenia węglowodanów. Całą ich dawkę radzi zjeść wieczorem, przed snem (kilka suszonych śliwek, ugotowany i roztarty ziemniak, placek macy). Nie jeść natomiast węglowodanów na śniadanie i obiad. Organizm potrzebuje dużo energii, by spalić te węglowodany i nie mając jej w posiłku – weźmie z własnego tłuszczu. 

O cholesterolu Kwaśniewski mówi: Cholesterol – można uznać za normę, jeśli poziom HDL (dobrego) stanowi co najmniej 20 % cholesterolu całkowitego. To dobry wynik i nie musi budzić żadnych obaw, nawet gdy ogólny poziom cholesterolu we krwi jest wysoki. 

Zdziwiłam się czytając pozytywną opinię autora o poniższych dietach. Obie są według niego w porządku.
Wskazał na tzw. dietę japońską, o rozkładzie BTW – 1 : 0,5 : 3,5. 
Drugą zalecają polscy dietetycy, tu BTW  wynoszą odpowiednio – 1 : 0,9 : 3,7.
  
Czy to oznacza, że można wtedy jeść ziemniaki, ryż, makaron, nawet chleb i owoce? Chyba tak, ale silnie ograniczając tłuszcz. Doktor Kwaśniewski twierdzi, iż tłuszcz jest dla naszego organizmu lepszym paliwem niż węglowodany. Wskazuje jednocześnie, że mamy alternatywę. Nie musimy i nie powinniśmy być wszystkożercami. Jest w tym stwierdzeniu sens. 



Źródło: Jan Kwaśniewski. Żywienie Optymalne. Wydawnictwo WGP. Warszawa 1999.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz