czwartek, 16 lutego 2023

Faworki czyli chrust

Przepis pochodzi z bloga mojewypieki.com. Chyba nigdy faworków nie robiłam i myślę, że tak zostanie, wolę robić pączki. Ale muszę przyznać, że wyszły bardzo napuszone, są pełne pęcherzyków powietrza, idealnie kruche, chrupią (jak to chrust), rozpływają się w ustach. W komentarzach znalazłam radę dotyczącą napowietrzania – otóż zamiast tłuc ciasto wałkiem, lepiej je przepuścić 2-3 razy przez maszynkę do mięsa. Sprawdziłam, super patent! Tyle tylko, że ciasto może maszynkę zalepiać. Panie wykorzystują również wałkownicę do makaronu. Miałam malutkie jajka, dlatego jedno wbiłam w całości, razem z białkiem. Mąkę radziłabym dodawać porcjami, gdyż nie wszystko od razu da się wrobić. Dodałam smalec do smażenia, bo olej jest strasznie drogi. Mam jednak wrażenie, że smalec minimalnie zmienia smak faworków. Nie jest zły, ale smażenie w samym oleju daje moim zdaniem lepsze rezultaty. To oczywiście kwestia osobistych preferencji. Tłuszczu w garnku miałam tylko tyle, by pasemka pływały.

Składniki 

450 g mąki pszennej
5 żółtek (u mnie 4 żółtka i 1 całe jajko)
Sól, szczypta (1/3 łyżeczki)
22 g rumu (kieliszek, nawet dwa)
3/4 szklanki gęstej kwaśnej śmietany 18% (u mnie 233 g)
olej rzepakowy i ½ kostki smalcu do smażenia
cukier puder do oprószenia

Wykonanie

Mąka (przesiana) + żółtka + sól + alkohol + śmietana – zagnieść, wyrobić gładkie ciasto.

Kulę ciasta zawinąć w folię i na 30 minut odłożyć na bok, by odpoczęło (w temperaturze pokojowej). Ja włożyłam do lodówki, a na ostatnie 7-10 minut do zamrażarki, by ciasto było sztywniejsze. Może to błąd, nie wiem, ale wszystko było OK. Dzięki temu ciasto nie zalepiało maszynki podczas mielenia. 

Po tym czasie ciasto przepuścić 2-3 razy przez maszynkę do mięsa. Dzięki temu będzie idealnie napowietrzone.

Ponownie zlepić zmielone ciasto (3-4 kawałki). Każdą część rozwałkować cienko.

Radełkiem naciąć pasy o szerokości 3 cm. Pasy pokroić w mniejsze prostokąty, np. o długości 12 cm. Na środku tych prostokątów zrobić nacięcie i przewlec przez nie jeden z końców. Układać na blaszce oprószonej mąką.

Olej rozgrzać do temperatury 170-180° C. Smażyć faworki z obu stron na rumiano. Odsączyć na ręczniku papierowym. Po wystudzeniu oprószyć cukrem pudrem. Faworki można przetrzymać do następnego dnia – pod przykryciem, w temperaturze pokojowej. U mnie stoją już trzeci dzień, nic się z nimi nie dzieje.

Pierwsze podejście - słabe napowietrzenie.


Maszynka do mięsa idealnie napowietrza ciasto.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz