Widziałam fragment programu tv, w którym do peklowania wykorzystano jedynie sól i kiszone cytryny. Prowadzący natarł tym mięso, na koniec dodatkowo mocno oprószył solą. Mięso zamknął próżniowo domową metodą - karkówkę włożył do worka, ten do wiadra z wodą. Woda wyparła powietrze, worek można było ścisnąć, zakręcić, zamknąć i wyjąć. W worku mięso musi leżeć 3 tygodnie. Należy je przewracać, by we własnym soku nabierało aromatu. Po tym czasie mięso się suszy, ale niestety nie zwróciłam uwagi, jak długo wisi w jutowym woreczku (temperatura 12 stopni C). Do suszenia wykorzystano zdaje się starą lodówkę (obudowa) i tani nawilżacz powietrza. Chodziło o to, by mięso nie wysychało na wiór. A później była degustacja. Wszyscy się zachwycali tą wędliną.
Moje mięso po trzech tygodniach w marynacie. Dodałam świeży imbir, ziele angielskie, liść laurowy, goździki, no i cytryny kiszone (własne). |
Teraz mięso będzie się suszyć (zawinięte w gazę i powieszone). |
Jednak się nie suszyło, mąż je uwędził w garnku. Wyszło ciut za suche (za wysoka temperatura). Smak bardzo dobry, z lekko kwaskową nutą cytryn. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz