Przekonują
mnie argumenty podważające sens
zażywania dużych dawek fitosteroli, wielokrotnie przekraczających nasze
zapotrzebowanie. Nie używam „zdrowej” margaryny, „zdrowego” jogurtu i
innych tego typu produktów. Sztucznie stworzona żywność funkcjonalna mami nas
obietnicami bez pokrycia i wielu z nas daje się niestety złapać.
Sięgnęłam do kilku źródeł chcąc
poznać różne stanowiska odnośnie fitosteroli. Wydaje się, że tytułowe zdanie może
być prawdziwe. Żywność funkcjonalna,
ta z dodatkami mającymi wspomóc zdrowie, wcale nie musi być zdrowa. Poniżej o
tym, co udało mi się znaleźć.
Fitosterole (sterole
roślinne) to związki występujące w roślinach. Najwięcej w naszej diecie jest sitosterolu
i kampesterolu. Dietetycy wyróżniają dwa rodzaje fitosteroli: sterole i stanole.
Jeśli jemy rośliny, jemy też
fitosterole. Jedząc jajko, boczek i cielęcinę – jemy cholesterol. Fitosterole i cholesterol są substancjami
budulcowymi. Mają podobną budowę i
funkcję. Cholesterol ludzie i inne ssaki wytwarzają w wątrobie. Tylko
częściowo pochodzi z pożywienia. U roślin odpowiednikiem cholesterolu jest
fitosterol. Fitosterole pochodzą ze spożywanych produktów, nasz
organizm ich nie syntetyzuje. Organizm ma kłopoty
z rozróżnieniem cholesterolu i fitosteroli, ponieważ mają niemal identyczną budowę molekularną.
To
podobieństwo powoduje, że fitosterole mogą
być wchłaniane zamiast cholesterolu. Organizm reaguje na to mniejsze
wchłanianie cholesterolu - z krwi usuwa więcej cząstek cholesterolu LDL. Obniżenie
LDL o 10% oznacza obniżenie ryzyka choroby wieńcowej o 20%. Można to osiągnąć lekami
lub dietą.
Badania: Stwierdzono, że jest odwrotna korelacja
pomiędzy spożyciem fitosteroli a stężeniem w surowicy cholesterolu całkowitego
i LDL. Inaczej - im więcej w diecie fitosteroli, tym mniej cholesterolu. I
odwrotnie.
Badania: Jednoczesne spożywanie statyn może wzmacniać
efekt obniżania poziomu cholesterolu LDL. To korzystniejsze niż duże dawki
statyn, które często mają niepożądane działania uboczne.
Jeśli w ciągu doby zjemy 1,5-1,8 g fitosteroli, to wchłoniemy 30-40% mniej cholesterolu. Gdy
zjemy 2,2 g fitosteroli dziennie,
wchłoniemy o 60% cholesterolu mniej. Z czego LDL obniża się o 9-14% przy 2 g dziennie. Najlepiej jeść 0,8-1 g fitosteroli dziennie, nie przekraczać 3 g. Efekt nie będzie się wzmacniał powyżej tego poziomu. W powszechnie
spożywanych produktach jest mało fitosteroli.
Badania: Wyniki sugerują, iż stanole i sterole
roślinne niekoniecznie uchronią nas przed zawałem serca. Nie wiadomo też czy
sterole roślinne w dużych ilościach są bezpieczne dla kobiet w ciąży i dla
matek karmiących (np. w diecie wegetariańskiej).
Reklamami nas straszą, obiecują wyzdrowienie
i każą jeść odpowiednie jogurty, tłuszcze i inne specyfiki. Badania nie potwierdzają jednoznacznie ich
skuteczności. To biznes. Ceny takich produktów są wielokrotnie wyższe niż
ich „niefunkcjonalne” odpowiedniki. Opłaca się więc tworzyć sztucznie „zdrową”
żywność.
Przykłady żywności funkcjonalnej z fitosterolami: probiotyk Actimel, margaryna Flora Pro Active, Benecol, Danacol,
probiotyczne herbaty leczące zespół jelita drażliwego czy działające
przeciwzapalnie.
Żywność funkcjonalna nie jest niczym nowym – medycyna ludowa na zaparcia poleca otręby, suszone śliwki, na robaki
świeże pestki z dyni itd. Problem pojawił się, gdy zaczęto taką żywność
projektować, stężenie występujących w niej składników przewyższa znacznie
stężenia naturalne.
Dlaczego koncerny farmaceutyczne stawiają na żywność funkcjonalną? Bo nie muszą robić restrykcyjnych badań, nie jest potrzebne dopuszczenie produktu
do obrotu. Stanole i sterole roślinne obniżają cholesterol we krwi,
postanowiono więc je wykorzystać, by zamiast farmaceutyków sprzedawać żywność.
To łatwiejsze, a zysk większy.
Badania: Stwierdzono z całą pewnością, że jeśli
ktoś ma problemy z metabolizmem tłuszczu, gdy organizm nie umie gospodarować
cholesterolem, to gromadzi się on w pierwszej kolejności w wątrobie, później w
narządach wewnętrznych, a dopiero na końcu tworzy złogi w naczyniach krwionośnych.
Nie odwrotnie.
Badania: Naszym naczyniom krwionośnym może raczej szkodzić fluor zawarty w
wodzie i paście do zębów. To fluor odpowiada za zwapnienie żył i tętnic oraz
choroby układu krwionośnego. Fluoryzacja wody wcale nie ma działania
przeciwpróchniczego. Za to ma je witamina D i nie wykazuje przy tym żadnych
skutków ubocznych.
Po co nam
cholesterol? Nabłonek komórek składa się niemal wyłącznie z
cholesterolu. Gdy ścianka komórki zostanie uszkodzona, to LDL dowozi z krwi „cholesterolową
brygadę ratunkową”, żeby zakleić dziurę. Po usunięciu uszkodzenia lipoproteina HDL
zabiera tę ekipę ratowniczą, rozcieńcza ją i razem trafiają do wątroby. I w ten
sposób (w uproszczeniu) obniża się stężenie cholesterolu we krwi.
Gdzie człowiek wchłania cholesterol? W jelicie cienkim.
Zjedzony boczek, jajko, mięso – to zostaje strawione i podróżuje jelitem
cienkim. Tam z cząstek cholesterolu tworzą się grupki (micele). One dopiero
mogą być wchłonięte przez jelito. Wchłonięty cholesterol dzielony jest na dwie
grupy: 1) 60-70% trafia do krwioobiegu, by odżywiać komórki 2) reszta trafia
żyłą wrotną do wątroby i dwunastnicy – tam jest magazynowany lub wykorzystywany
do produkcji kwasu żółciowego.
Czy sterole roślinne obniżają poziom cholesterolu we krwi? Tak. Bo jak już wcześniej powiedziano sterole i stanole roślinne w jelicie
cienkim zajmują miejsce cholesterolu. Ta część cholesterolu, która nie zdołała
się uformować w micele zostaje wydalona, stąd ilość wchłoniętego cholesterolu
maleje. I tylko tyle. Nigdy nie było żadnych badań, które by potwierdzały, że fitosterole
w „zdrowych” produktach żywnościowych chronią serce lub utrzymują w zdrowiu
naczynia krwionośne.
W Holandii stwierdzono nawet, że roślinne sterole mogą
zaszkodzić naszemu sercu bardziej niż podniesiony poziom cholesterolu. Okazało się, że smażenie na olejach roślinnych jest szkodliwe. Lepiej smażyć na
smalcu lub oleju kokosowym. We krwi będziemy mieli 140 razy mniej szkodliwych
związków (utlenionego cholesterolu). Utlenione
fitosterole działają toksycznie na jelito i je uszkadzają. Mniej szkody zrobi utleniony cholesterol z
tłuszczu zwierzęcego. Jest go duuużo mniej. Nawet frytki będą zdrowsze, gdy
usmażymy je na oleju kokosowym, na smalcu, tłuszczu gęsim czy kaczym. Jeśli
oleje roślinne – to tylko na surowo, tłoczone na zimno. Jeśli zmniejszać
spożycie tłuszczu, to przede wszystkim roślinnego. Sterole roślinne rozregulowują w naszym organizmie gospodarkę hormonalną.
Czy fitosterole są wobec tego złe? Możemy bez obaw jeść warzywa, owoce, nasiona i orzechy. Zawarte w nich
naturalne fitosterole mają działanie przeciwzapalne, przeciwalergiczne,
pobudzają rozkład tkanki tłuszczowej, pobudzają procesy krwiotwórcze, chronią
krwinki czerwone, zapobiegają kamicy, mają działanie przeciwnowotworowe.
Natomiast produkty z fitosterolami powodują, że dopuszczalną ich dawkę przekraczamy 4-7 razy. Może to
między innymi rozregulować naszą gospodarkę hormonami, szczególnie u mężczyzn. A to z kolei prowadzi do modyfikacji wielu czynności
fizjologicznych. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć odległych
konsekwencji działania metabolitów fitosteroli.
„Zdrowe margaryny” i „zdrowe jogurty” oraz
suplementy diety (Sterolea) mogą
zwiększać ryzyko chorób serca, choć rzeczywiście zmniejszają poziom
cholesterolu. Ale obniżanie cholesterolu może przynieść więcej szkody niż
korzyści. Cholesterolu nie można obniżać
do zera, to nawet niebezpieczne. Cholesterol
jest nam niezbędny do życia. Organizm wytwarza go sam, w dużych ilościach. Tylko
20% cholesterolu dostarczamy z pokarmem. Gdy organizmowi brakuje cholesterolu -
wyprodukuje go wątroba. Gdy mamy go za dużo – nie wchłoniemy go w całości,
niestrawiona część trafi do kału.
Ciekawostki: 1) Nawet wegetarianie mogą mieć
podwyższony poziom cholesterolu, choć nie jedzą mięsa. 2) Mleko kobiece składa
się z tłuszczu mlecznego zawierającego 20% więcej nasyconych kwasów
tłuszczowych niż słonina i smalec. 3) Sterole
roślinne w Benecolu pozyskiwane są z pulpy sosnowej (z trocin sosny), a w
margarynie Flora Proactive z oleju sojowego.
Źródła
fitosteroli:
Oleje – rzepakowy, ryżowy, kukurydziany,
sezamowy, sojowy, lniany, canola, oliwa z oliwek, kiełki pszenicy, owies, otręby pszenne, otręby ryżowe, pieczywo żytnie, brukselka, rośliny strączkowe,
awokado, banany, grejpfruty, granaty, cebula, soja, orzechy, nasiona, też pestki
dyni, rokitnik zwyczajny, czarnuszka siewna, pieprz, kawa, żeń-szeń, mleko niepasteryzowane.
Dla
bezpieczeństwa warto jeść więcej papryki, szpinaku, brokułów, marchwi, kapusty,
dyni, cytrusów – te produkty zawierają karotenoidy, w tym prowitaminę A. To
cenne przeciwutleniacze o działaniu ochronnym, zwłaszcza na naczynia
krwionośne, oczy, skórę.
Źródła informacji:
solgar.pl - ziolaiprzyprawy.info,
hipokrates2012.wordpress.com (autor Rafał Mróz) - fitness.sport.pl - polki.pl -
portal.abczdrowie.pl - benecol.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz