Marynatę do mięsa każdy może komponować samodzielnie, według własnych smaków. My tak robimy, chciałam jednak wypróbować znaleziony przepis (źródło: ogrod-mojekrzakiptakiinnedziwaki.blogspot.com). W podanej marynacie mięso należało trzymać 2-3 tygodnie. U nas trwało to 10 dni. Mieliśmy około 1,3-1,4 kg szynki wieprzowej.
Przepis na marynatę:
Przepis na marynatę:
4 goździki
10 ziarenek pieprzu
15 ziaren ziela angielskiego
6 liści laurowych
4-5 ząbków czosnku
2 łyżki soli
1 płaska łyżka cukru (w lecie nie dawać)
1 płaska łyżka kolendry
1 płaska łyżeczka saletry
4 litry wody (dałam 3l)
Wszystko gotować przez 10 minut. Do wystudzonej zalewy włożyć mięso i codziennie je przewracać. Trzymać w chłodnym pomieszczeniu. Im dłużej mięso będzie w marynacie, tym bardziej się zaróżowi i zmięknie (podobno). Niektórzy radzą mięso czymś obciążyć, wtedy przewracanie nie jest konieczne, byle wszystko było przykryte zalewą. Saletrę wzięliśmy z ciekawości, normalnie używamy peklosól, którą często mieszamy z morską solą.
Wędziliśmy w specjalnym garnku. Jest niski i z tego powodu trochę niewygodny. Na dno wyłożone folią metalową wsypaliśmy 16-20 g zrębków dębowych (niewielka garść). Producent zrębków podaje, iż wystarczy 4 g na 1 kg mięsa, nam wydało się to stanowczo za mało. Tym bardziej, że zamierzaliśmy te zrębki przypalać całą godzinę. Do tego kilka goździków, 3 pokruszone liście laurowe, po 6 ziaren ziela angielskiego i jałowca (zmiażdżone), trochę suszonego rozmarynu. Gdy pojawił się dym, garnek zakryliśmy i licząc od tej chwili trzymaliśmy go na małym ogniu 60 minut. Po otwarciu okazało się, że z mięsa pociekło sporo soków, które częściowo zalały zrębki. Prawdopodobnie mieliśmy zbyt wysoką temperaturę, może i mięso nie było wystarczająco obsuszone. Niestety garnek nie posiada termometru. Szynka obsychała następnie przez całą noc. Szynka jest bardzo aromatyczna i smaczna, ma ciekawy kolor (taki raczej w rudościach). Powinna być prawdopodobnie nieco dłużej wędzona / parzona, ale nie sprawia problemów podczas jedzenia.
10 ziarenek pieprzu
15 ziaren ziela angielskiego
6 liści laurowych
4-5 ząbków czosnku
2 łyżki soli
1 płaska łyżka cukru (w lecie nie dawać)
1 płaska łyżka kolendry
1 płaska łyżeczka saletry
4 litry wody (dałam 3l)
Wszystko gotować przez 10 minut. Do wystudzonej zalewy włożyć mięso i codziennie je przewracać. Trzymać w chłodnym pomieszczeniu. Im dłużej mięso będzie w marynacie, tym bardziej się zaróżowi i zmięknie (podobno). Niektórzy radzą mięso czymś obciążyć, wtedy przewracanie nie jest konieczne, byle wszystko było przykryte zalewą. Saletrę wzięliśmy z ciekawości, normalnie używamy peklosól, którą często mieszamy z morską solą.
Wędziliśmy w specjalnym garnku. Jest niski i z tego powodu trochę niewygodny. Na dno wyłożone folią metalową wsypaliśmy 16-20 g zrębków dębowych (niewielka garść). Producent zrębków podaje, iż wystarczy 4 g na 1 kg mięsa, nam wydało się to stanowczo za mało. Tym bardziej, że zamierzaliśmy te zrębki przypalać całą godzinę. Do tego kilka goździków, 3 pokruszone liście laurowe, po 6 ziaren ziela angielskiego i jałowca (zmiażdżone), trochę suszonego rozmarynu. Gdy pojawił się dym, garnek zakryliśmy i licząc od tej chwili trzymaliśmy go na małym ogniu 60 minut. Po otwarciu okazało się, że z mięsa pociekło sporo soków, które częściowo zalały zrębki. Prawdopodobnie mieliśmy zbyt wysoką temperaturę, może i mięso nie było wystarczająco obsuszone. Niestety garnek nie posiada termometru. Szynka obsychała następnie przez całą noc. Szynka jest bardzo aromatyczna i smaczna, ma ciekawy kolor (taki raczej w rudościach). Powinna być prawdopodobnie nieco dłużej wędzona / parzona, ale nie sprawia problemów podczas jedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz