W naszej kuchni mamy niewiele strat, ale zawsze można coś poprawić. Tym razem skroiłam calusieńkiego kalafiora, razem z częściami, które zazwyczaj się wyrzucało (głąb, liście z grubymi nerwami). Posiekałam wszystko, dodałam marchew, cebulę, natkę pietruszki, seler naciowy, a nieco później ziemniaki pokrojone w kostkę i wreszcie koperek. Już tradycyjnie dorzuciłam dwa zamrożone smaki własnej roboty (pieczone mięso od kości z warzywami) oraz przyprawy. Do zupy podam jeszcze jajka ugotowane na twardo. I taką zupką warzywną z gatunku zero waste będziemy się zajadali co najmniej dwa dni. Nam akurat odgrzewany posiłek nie przeszkadza, a czasem jest to bardzo wygodne rozwiązanie.
Składniki zupy:
kalafior (ze wszystkimi „śmieciami”)
seler naciowy
cebula / por
natka pietruszki
marchew
ziemniaki
koperek
sól
pieprz ziołowy
kolendra mielona
ziele angielskie
liście laurowe
smaki (lub kostki rosołowe itp.)
jajka ugotowane na twardo
Składniki zupy:
kalafior (ze wszystkimi „śmieciami”)
seler naciowy
cebula / por
natka pietruszki
marchew
ziemniaki
koperek
sól
pieprz ziołowy
kolendra mielona
ziele angielskie
liście laurowe
smaki (lub kostki rosołowe itp.)
jajka ugotowane na twardo
Grube nerwy liści osłaniające kwiat, same liście skroiłam wcześniej. |
Zielone części posiekane robotem kuchennym. |
Moje mrożone "smaki" idealnie nadają się do zup (te niby muffiny). |
Przy tej ilości nietypowych dodatków zupa jest bardzo gęsta, narobiło się jej sporo. Z jajkami stanowi pełnowartościowy posiłek, w wersji bez jajek można podać jeszcze mięso. Bo bez białka szybko bylibyśmy głodni. I tylko się zastanawiam czy rzeczywiście taką zupę kalafiorową chciałabym na stałe jadać. Bo zupa z samymi różyczkami kalafiora jest zupełnie inna - czysta, klarowna, elegancka. Ta dzisiejsza jest bardzo smaczna, niczego jej nie brak, ale chyba wolę tę stojącą na bakier z zero waste. Jeszcze nie wiem jak ją będę gotowała następnym razem, bo skoro coś da się zjeść, to nie można tego zmarnować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz