sobota, 6 października 2018

Suszki nie tylko na święta

Suszki, czyli suszone owoce. Kompot ze suszków (gwarowe) na świątecznym stole musi być. Przynajmniej u nas, na Śląsku. W dzieciństwie z rodzeństwem nawlekaliśmy na długie nitki cząstki jabłek, które suszyły się następnie nad piecem. Na świąteczny kompot wystarczyło mieć jabłka, gruszki i śliwki. Pomarańcze były zbyt cenne, bo bywały w sklepach wyłącznie w okresie Bożego Narodzenia, ewentualnie na Wielkanoc i nikt ich nie suszył. Innych "zagranicznych" owoców też nie było. Ananasy widziałam w osiedlowym sklepiku raz w życiu. To były dziwne czasy. Może z sentymentu, a może z przyzwyczajenia ja też gotuję ten kompot dość ubogi. Dorzucam tylko goździki, kawałek cynamonu i plastry świeżej cytryny. 

Przez wiele lat suszone owoce po prostu kupowałam. Bo przecież pracowałam, nie miałam czasu, a zresztą po co się tak bawić, skoro bez problemów są dostępne w każdym markecie. Tak to wtedy widziałam. Nie ma nic złego w kupowaniu gotowych produktów, ale zmieniło mi się myślenie. Teraz staramy się samodzielnie robić co się da. Jest smaczniej, zdrowiej, taniej. 

Owoce suszyłam w suszarce do warzyw i grzybów oraz w piekarniku, w temperaturze 70°C, z termoobiegiem. Nie potrzebuję tych owoców wiele, ale i tak trochę czasu mi to zajęło. Gruszki i jabłka kroiłam w plastry, suszyły się doskonale. Połówki wydrylowanych śliwek węgierek skurczyły się znacznie, lepiej prezentują się śliwki ciemne, pozostały większe. Smakiem jedne i drugie po wysuszeniu przypominają raczej śliwkowe powidła. Brak im dymnego aromatu z wędzenia, ale kompot na pewno będzie dobry. Na próbę skroiłam też banany i bardzo jestem z nich zadowolona. Im były dojrzalsze, tym okazały się słodsze po wysuszeniu. Suszone w plastrach pomarańcze nadają się do herbaty, są też bardzo smaczne do pogryzania. Suszki jako przegryzka są dobrą opcją, zawierają jednak dużo cukru, a to dodatkowe kalorie. Za to smak mają boski i choćby dlatego warto suszeniu owoców poświęcić chwilę. A my zabraliśmy suszone banany w góry, na wędrówkę. Rewelacyjnie się sprawdziły - odżywcze i lekkie do noszenia. 


Suszone jabłka.

Suszone gruszki.

Suszone banany.

Suszone śliwki.

Też suszone, ale grzybki. Na zupę, na sos. 
Własnoręcznie zbierane przez męża. 
Suszyłam je podobnie jak owoce. Zapach rewelacyjny!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz