Potrzebne będą słoiki o pojemności 0,5 l i świeży boczek. Do tego przyprawy. Boczku nie zważyliśmy, mąż kroił go na bieżąco po trzy kawałki do każdego słoika. Takie, by weszły do środka i pasowały na wysokość. Skorzystaliśmy z przepisu zamieszczonego na smaker.pl (kuchmariola93; prawdopodobnie przepis będzie też na smakimariolki.blogspot.com).
Składniki:
boczek
sól, pieprz ziołowy (według własnego uznania)
2 garści majeranku
1-2 liście laurowe na słoik
5 ziaren ziela angielskiego na słoik
5 ząbków czosnku na 1 kg mięsa
Pokrojony boczek oprószyć solą, ziołowym pieprzem i majerankiem. Wetrzeć przyprawy w mięso. Dodać pokrojony w plasterki czosnek. Wymieszać.
Miskę przykryć folią spożywczą na trzy godziny wstawić do lodówki.
Po tym czasie wyjąć czosnek, damy go na wierzch do słoików.
Do każdego słoika dać na dno po 1-2 liście laurowe i po 4-5 ziaren ziela angielskiego.
Włożyć po 3 kawałki boczku.
Na górę dodać plasterki czosnku (rozdzielić po równo).
Zamknąć słoiki i pasteryzować trzy razy w odstępach 24 godzin. Czas pasteryzacji w kolejnych dniach: 60 minut, 40 minut, 30 minut (tyndalizacja).
Podobno można pasteryzować w piekarniku. Skoro mięso jest zimne, to wstawiamy słoiki do zimnego piekarnika. Następnie rozgrzewamy go do 120° C. Trwa to około 20 minut i powinno wystarczyć, by zawartość słoików też się odpowiednio podgrzała. Od momentu osiągnięcia ustawionej temperatury liczymy czas. Moim zdaniem aż się prosi o włączenie termoobiegu, by ciepło rozchodziło się równomiernie. Ale wtedy temperatura wzrośnie, nie wiem czy nie będzie zbyt wysoka. Trudno mi również powiedzieć jak długo należy trzymać słoiki w piecu. Dla bezpieczeństwa czasy pasteryzacji pozostawiłabym takie, jak dla pasteryzacji w garnku. Z drugiej strony temperatura przekraczająca 100° C daje chyba podstawę do skrócenia czasu wekowania (np.: 40 minut, 30 minut, 20 minut). Osobiście trzecią pasteryzację w piekarniku już bym sobie darowała.
No i jest jeszcze opcja z szybkowarem. Bardzo kusząca. Ostatnio trochę z tym szybkowarem eksperymentuję. Przy ciśnieniu 0,55 bara powinno wystarczyć 30-40 minut pierwszego podgrzewania. Zakładam, że w szybkowarze czas znacząco się skraca. Skoro i tu temperatura przekracza 100°C, to może wystarczy wekować jeden raz? Nie wiem. Najbardziej oporne toksyny wytrzymują podobno 20 minut w 100°C. Później giną. Na logikę biorąc nie powinniśmy się niczego obawiać, ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi następnego dnia powtórzyć wekowanie skracając znów czas do około 20 minut. Ja, ponieważ brak mi wystarczającego doświadczenia w stosowaniu tej metody, zostawiłam 60 i 40 minut. Trzeciego wekowania nie zrobiłam. W szybkowarze cały proces jest i tak krótszy.
Po jakimś czasie: Początkowo coś nam w tym boczku przeszkadzało. Ale otwarliśmy słoik po pięciu miesiącach i co za zmiana - wszystko okazało się bardzo smaczne. Boczek dało się jeszcze wyjąć w całości, choć był mięciutki. Dla mięsożerców słoik idealny - i na chleb, i do drugiego dania.
Po jakimś czasie: Początkowo coś nam w tym boczku przeszkadzało. Ale otwarliśmy słoik po pięciu miesiącach i co za zmiana - wszystko okazało się bardzo smaczne. Boczek dało się jeszcze wyjąć w całości, choć był mięciutki. Dla mięsożerców słoik idealny - i na chleb, i do drugiego dania.
U nas boczek stał w lodówce całą noc. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz