wtorek, 20 sierpnia 2019

Placki ziemniaczane zero waste z grilla

Resztki warzyw czekających na zużycie można dodać do czegokolwiek, ja zrobiłam z nimi trochę inne placki ziemniaczane. Są to placki suche, bez tłuszczu. Samo zdrowie. Choć słyszałam niedawno, iż smażenie, obok gotowania na parze, jest zdrową metodą obróbki termicznej, wbrew wielu negatywnym opiniom. Lubię placki smażone, jednak chodził za mną smak placków pieczonych bezpośrednio na płycie kuchni węglowej, jak kiedyś, dawno temu. By go uzyskać wykorzystałam płaski elektryczny grill. Wyszło super. 

Składniki: 

5-6 średnich ziemniaków 
cebulka dymka - miałam 3 cieniutkie cebulki, właściwie nie miały szczypioru
1 cebula zwykła
1 marchew większa 
1 korzeń średniej pietruszki
1 łodyżka selera naciowego 
2 średnie ząbki czosnku 
½ płaskiej łyżki soli (maksymalnie)
pieprz (dużo) 
3 jajka 
4 łyżki czubate mąki pszennej 

Oczyszczone warzywa oraz obrane ziemniaki pokroić na mniejsze kawałki i wrzucić partiami do dowolnej szatkownicy. Poszatkować jak najdrobniej. Nam ziarnistość nie przeszkadza, można ewentualnie szatkować dwa razy.

Wbić jajka, doprawić solą i pieprzem. Wymieszać. My lubimy placki pikantne. 

Dodać mąkę. Tyle, by masa była spoista, ale nie nazbyt sztywna. Wymieszać. 

Nabierać ciasto i od razu kłaść na suchą blachę grilla, formując niewielkie placuszki. Piec z obu stron. Obracamy, gdy surowe ciasto zmieni kolor. 

Grill powinien pracować na maksymalnej mocy, u nas 2000 W, najwyższy poziom termostatu. Płyta ma dużą powierzchnię roboczą, pieczenie idzie naprawdę szybko. Zamiast na grillu placki można piec choćby na patelni do smażenia naleśników. Jest cienka, szybko przewodzi ciepło, powinna się sprawdzić.

Placki nadają się do odgrzewania w mikrofalówce, na suchej patelni lub na parze. Można je też pokroić i dodać do zupy. Posmarowane odrobinę masłem i domowymi powidłami z węgierek są wyśmienite. 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz