Nie do końca wzięłam byle co, ale rzeczywiście składniki były dość przypadkowe. Sądzę, że tak się najczęściej gotuje w naszych domach, bez cudowania. I efekty są rewelacyjne. Zupa jest przepyszna, będzie jej przynajmniej na trzy dni. To lubię – nie muszę się zastanawiać, co będziemy jedli, obiad wystarczy podgrzać.
Akurat mąż odkroił kość z golonki, wziął też kilka kawałków kości ze schabów, z których (też akurat) robiłam moje smaki (dodatek do zup i dań wieloskładnikowych). Zrobił wywar, jeszcze bez włoszczyzny, tę należało dopiero kupić. Dodał liście laurowe, ziele angielskie, sól. W lodówce mieliśmy tylko mały pęczek botwinki, resztki selera naciowego i resztki pora (liście). Dokupiliśmy marchew i pietruszkę. Można gotować.
Akurat mąż odkroił kość z golonki, wziął też kilka kawałków kości ze schabów, z których (też akurat) robiłam moje smaki (dodatek do zup i dań wieloskładnikowych). Zrobił wywar, jeszcze bez włoszczyzny, tę należało dopiero kupić. Dodał liście laurowe, ziele angielskie, sól. W lodówce mieliśmy tylko mały pęczek botwinki, resztki selera naciowego i resztki pora (liście). Dokupiliśmy marchew i pietruszkę. Można gotować.
Składniki:
kości na wywar
warzywa: pęczek botwinki, 3-4 marchewki, 1 większa pietruszka, seler naciowy (2-3 łodyżki), por (liście), 3 ziemniaki + u mnie 4 łyżki tartych buraczków z obiadu
2 łyżki śmietany 18%, opcjonalnie jogurt
sól, pieprz, 2 łyżki zakwasu na chleb (może być kupny żurek w butelce)
Pokroiłam marchew i pietruszkę, nawet ich nie obierałam, były czyste. 2-3 ziemniaki średniej wielkości, pokrojone w kostkę, miały zupę zagęścić. Liście pora pocięłam w pasma długości około 10 cm. Nie były zbyt ładne, ale oddały wywarowi smak, później można je wyrzucić. Całość doprawiłam solą i pieprzem. Już miałam przynieść słoiczek kiszonego soku buraczanego, jeszcze z zeszłego roku, gdy przypomniałam sobie, że mam z poprzedniego dnia kilka łyżek ugotowanych, startych buraków, zrobionych na słodko – kwaśno z kminkiem. Ta obiadowa sałatka idealnie mi się tu wpasowała, już niczego nie musiałam dodawać. Gotowało się to wszystko około 20-30 minut. Dwie łyżki żytniego zakwasu na chleb (gęstego, domowego) rozprowadziłam wodą, od razu dodałam też śmietanę. Po dokładnym wymieszaniu dolałam trochę gorącej zupy, wymieszałam i wlałam wszystko do garnka z botwinką. Zagotowałam. Ja tradycyjnie dodałam do miseczki łyżkę gęstego jogurtu, ale i bez niego zupa była wspaniała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz