sobota, 16 listopada 2019

Zupa krem z pożółkłych brokułów

Dwa brokuły leżały chyba z tydzień w chłodzie na balkonie. Niepotrzebnie je kupiliśmy, w końcu trzeba było coś z nimi zrobić. Z różyczek sypało się już trochę, odkroiłam więc co gorsze części, dodałam trzy marchewki, korzeń pietruszki, nać oraz kawałek pora. Dorzuciłam dwie kostki rosołowe, sól do smaku, ziele angielskie i liście laurowe. Zalałam wodą i gotowałam pod przykryciem około 30 minut (do miękkości warzyw korzeniowych). Do ugotowanej zupy dodałam jeszcze tłuszcz, który zbieram z pieczenia mięs najróżniejszych, a także tłuszcz zebrany z zimnych nóżek (galaretka). Zupa dzięki temu niesamowicie zyskała. Całość zmiksowałam i dosypałam jeszcze trzy łyżki kaszy kuskus dla lekkiego zagęszczenia. Po kilku minutach kasza napęczniała. Część zupy przelałam do dwóch słoików, które następnie pasteryzowałam (10 minut w szybkowarze). Resztę mieliśmy na dwa obiady. 

Pasteryzowanie nadwyżek to dobry sposób, by mieć w zanadrzu gotowy posiłek, i by nie marnować żywności. Kupne kostki rosołowe to wybór z konieczności, najlepiej je zastąpić czymś własnoręcznie przygotowanym. Zamiast kaszy kuskus może być na przykład manna, można też dodać do talerzy zielony groszek z puszki lub grzanki pokrojone w kostkę. 





Tłuszcz z galaretką (pod spodem) z pieczenia mięsa. Do kapusty, do zupy, itd. Nie wyrzucać!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz