niedziela, 6 lutego 2022

Kiełbaski jak frankfuterki

Wędząc w garnku bardzo trudno utrzymać niską temperaturę. Z tego powodu kiełbaski wyszły nam lekko podpieczone. Z wędzarni będą lepsze. Gałki muszkatołowej po peklowaniu się nie wyczuwa i następnym razem sypniemy jej więcej. Do farszu nie dodawaliśmy wody. Wydaje się jednak, że trzeba to było zrobić, gdyż wyrób na koniec okazał się nieco zbyt ścisły. Kiełbaski są bardzo smaczne, szczególnie grzane (nie gotować). 

Co do nazwy - w naszej rodzinie mówi się od zawsze "frankfuterki". Inni za poprawną uznają nazwę "frankfurterki". Podobno występowanie środkowego "r" tłumaczone jest pochodzeniem nazwy od Frankfurtu. Niektórzy twierdzą jednak, że jest to raczej złożenie wyrazów "Frank" i "futer". Pierwszy oznacza imię, drugi pokarm, paszę, karmę. Oba tłumaczenia są moim zdaniem lekko naciągane, ale skłaniam się raczej ku drugiemu. Nawet na firmowych opakowaniach wytwórców wędlin spotkać można najróżniejsze nazewnictwo, więc nie wiadomo jak powinno być.    

Surowiec (razem 2815 g):

1100 g szynka (wieprzowina chuda)
1330 g karczek (wieprzowina średniotłusta)
385 g boczek (chudszy)
Przyprawy:
peklosól 17 g / kg masy mięsnej
pieprz czarny mielony 2 g / kg
gałka muszkatołowa 1 g / kg
gorczyca 3 g / kg (moździerz)
cukier 2 g / kg
oraz
jelita cienkie baranie 22/24
lejek do nadziewarki 15 mm

Wykonanie:
Mięso i boczek pokroić w mniejsze kawałki, zmielić wszystko przez sitko 8 mm. 
Dodać wszystkie przyprawy. Dokładnie wymieszać,  masować do uzyskania kleistości masy.
Przełożyć farsz do pojemnika i na 24 godziny odstawić do lodówki.
Po tym czasie nadziewać jelita, odkręcać krótsze kawałki (pasujące do garnka).
Kiełbaski powiesić na kiju i dokładnie osuszyć, minimum przez dwie godziny.
Wędzić zrębkami olcha - buk, 30 minut w temperaturze około 65° C, do uzyskania odpowiedniego koloru.
Na koniec przez 10 minut parzyć w wodzie o temperaturze 75° C. 





Tylko uwędzone są lekko surowe.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz