Wolnowar to urządzenie zdecydowanie niedoceniane. Dzisiaj zrobiłam w nim COŚ z czarnej porzeczki. Oczyszczone owoce wystarczy zasypać cukrem, wymieszać, włączyć urządzenie i można o wszystkim zapomnieć na wiele godzin. Gdy minie docelowy czas, wolnowar przełączy się w tryb podtrzymywania temperatury około 70-75° C. Ustawiłam najwyższą moc na 6 godzin, może godzinę odczekałam i znów włączyłam na 4 godziny. Tak akurat mi pasowało. Następnego dnia ponowiłam podgrzewanie owoców, tym razem przez 6 godzin. Początkowo wydzieliło się bardzo dużo soku, z czasem sporo odparowało. Na koniec masa była znacznie gęstsza, jednak dało się ją przelewać do słoików. Płyn można redukować dalej, ale taka konsystencja już mi odpowiadała, gdyż podobne przetwory używam głównie do zrobienia na szybko czegoś do picia. Zagęszczanie najlepiej przeprowadzić bez pokrywki, jednak wtedy utrapieniem mogą być muszki owocówki. Pokrywka wolnowaru nie jest zbyt szczelna, dlatego zdejmowałam ją tylko na krótko co jakiś czas.
Mój przetwór nie jest: 1) konfiturą, bo nie gotowałam syropu cukrowego 2) marmoladą, gdyż nie przetarłam owoców przez sito 3) powidłami, ponieważ dodałam cukier. Jest to więc dżem porzeczkowy, prażyłam bowiem owoce z dużą ilością cukru. Mogło go być mniej, jednak trzymam przetwory w mieszkaniu, cukier pełni tu więc rolę zabezpieczenia przed zepsuciem. Słoiki napełniałam gorącym dżemem, nie pasteryzowałam ich.
Składniki:
2 kg czarnych porzeczek
2 kg cukru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz