Kupiłam borówki dwukrotnie i nie są to leśne jagody, jak początkowo sądziłam. Ich smak jest bardzo podobny, choć mniej intensywny, mają duże owoce, dość twarde, jędrne, miąższ po wyciśnięciu jest jaśniejszy, sok wydziela się w większej ilości dopiero podczas podgrzewania. Leśne borówki zawsze brudzą ręce, język, wargi, te kupione są pod tym względem bezpieczne. Mimo wszystko jestem zadowolona, przyda się każdy smakowity słoiczek.
Frużelina czyli owoce w żelu przypominającym zastygającą galaretkę lub kisiel, w porównaniu z dżemem zawiera znacznie mniej cukru. Dzisiejsza wydaje się jeszcze zbyt słodka, mogłam ewentualnie dodać więcej soku wyciśniętego z cytryny. Do żelatyny zamiast wody warto dodać sok, który wydzieli się podczas podgrzewania borówek. Żelatynę przygotować na koniec, gdy już kończymy podgrzewanie owoców.
Składniki:
500 g borówki (czarna jagoda)
½ szklanki cukru, około 120-125 g
20 g mąki ziemniaczanej, a nawet trochę mniej
50 g wody do mąki, zimna
2 łyżeczki żelatyny, płaskie (5,68 g)
2 łyżki wody, przegotowana, przestudzona
½ cytryny, sok
Przygotowanie:
Borówki przebrać, usunąć zepsute, ewentualnie krótko przepłukać pod słabym strumieniem bieżącej, zimnej wody.
Wsypać cukier, wlać sok z cytryny, wymieszać delikatnie i odstawić, by zaczął wydzielać się sok.
Podgrzewać na małym palniku, z ustawionym najmniejszym płomieniem. Borówki z czasem puszczą dużo soku. Mieszać delikatnie tylko wtedy, gdy jest to już konieczne. Chodzi o to, by owoce się nie rozpadły za bardzo.
Mąkę ziemniaczaną rozprowadzić w podanej ilości zimnej wody. Dodać do borówek, gdy się zagotują. Mieszać. Ponownie zagotować i zdjąć z palnika. Mąki można dodawać mniej lub więcej, zależy to głównie od owoców, a także od tego, jaką chcemy uzyskać konsystencję przetworu.
Do żelatyny dodać 2-3 łyżki wody, zostawić do napęcznienia. Wtedy można ewentualnie dodać jeszcze jedną łyżkę płynu. Dodać żelatynę do owoców. Mieszać, aż żelatyny nie będzie widać w masie.
Od razu przekładać do słoików, zakręcić wieczka, ewentualnie odwrócić do góry dnem i schować pod kocyk lub wykorzystać do wekowania rękawice kuchenne. Każda pomieści przynajmniej dwa malutkie słoiczki. Zostawić w spokoju kilka godzin, wieczka najczęściej głośno sygnalizują, że się „wciągnęły”, że słoik jest bezpiecznie zamknięty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz